Wokół dekonstrukcjonizmu
Tak u Derridy jak i u Krjstevej wystepuje zauroczenie żydowskim rozumieniem tradycji , które oddaliło się od idei Księgi i dlatego trzyma się uczoności w piśmie. Prymat pisma nad słowem w rozważaniach dekonstrukcjonistów ma podstawy teologiczne, mimo że bronią się oni przed wszelkimi powiązaniami z najwyższym bytem. Podobnie jak u Nietzshego istnieje u nich niepohamowane pragnienie by rozsadzić ciąg dziejów, odrzucając wszelkie normy. Derrida
w swojej pracy „O gramatologii” powiada, że nie istniała jakaś pierwotna księga napisana ręką Boga, raczej można się natknąć na niektóre jej ślady a nawet one się zatarły. Ta myśl prowadzi do konkluzji, że nie da się uchwycić ciągu dziejów w kontekście boskiego objawienia. Jednak „pasożytując mądrze” Derrida nie podważa do końca tradycji europejskiej filozofii, która zawsze jest na tropie tej zagubionej księgi. Zwraca się ku żydowskiej mistyce, która wyraża się w ciągłej reinterpretacji ustnie przekazywanej Tory, która nie jest w stanie ustalić ostatecznej prawdy. Mimo tego posiada autorytet religijny, który ukrywa swoje prawdziwe oblicze. Jest to metoda negowania Boga po to, by samemu wykreować się na Niego.
Dekonstrukcjonizm mimo pozorów naukowości bardziej jawi się jako ideologia nakierowana na kreacjionizm sztucznego autorytetu, odrzucanie porządku naturalnego i społecznego. Jest to właściwie destrukcja która odmawia racji bytu dziejom rozumu. W rezultacie mamy do czynienia z nowomową (termin Orwella) będącą efektem rewolucji tekstualnej Derridy i stwarzającą możliwości przerobienia indywidualności ludzkiej w bierną masę której można wszystko wmówić.
1 |
2 |
3 |
4 |
5 |
6 |
7 |
8 |
9 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15
Strona główna