BUŁGARIO, CIERPIENIE TY MOJE ...

Ta harmonia pomiędzy różnymi ludźmi, sprowadzonymi do uniwersalizmu, ma smak słodyczy. To jest smak. Smak jest grzecznością, ponieważ przeznaczony jest dla innych, lecz tylko dla tych, których uważam za "swoich ludzi": wyznajemy ten sam autorytet i tę samą przynależność wspólnotową. Le Bruyere, Sevigne i Saint - Simon nie mają potrzeby określania smaku: w ustabilizowanym społeczeństwie wynika on sam z siebie. Encyklopedyści, łamiący zasady Starego monarchicznego reżimu, przeciwnie - oni znajdują się przed koniecznością ponownego nadania sensu temu, czy możliwe jest stworzenie nowego smaku, który ani nie gardziłby wolnością, ani też bezładem namiętności, które stały się fundamentem tegoż ruchu. Ci rewolucjoniści znajdują się pomiędzy najsubtelniejszymi ludźmi, jakich Zachód poznał. Bliżej naszych czasów Marcel Proust w epizodzie Zachód powieści W poszukiwaniu straconego czasu" , oprzytomniały po tym, jak wcześniej potknął się i stracił równowagę na dworze mme Suermante, zastanawia się nad brakiem gustu i całkowitym niesmakiem XX-wiecznej burżuazji, by ją ośmieszyć w imię jedynego uznanego przez niego autorytetu - literatury.

Lecz my dzisiaj nie możemy sobie pozwolić na podobny luksus, kiedy barbarzyństwo pada i na wyzwolonym terenie pojawią się jako jego zastępcy i rywale mafia i wolna konkurencja rynkowa. Tam, gdzie nie ma autorytatywnej instancji, nie ma i wspólnoty, a i jednostka nie może rozwijać się w harmonii. W tej sytuacji intelektualista, twórca stylu językowego, nagle pojawia się na zupełnie obcym dla siebie terenie - bez żadnego kompasu, ułatwiającego mu orientację - i jest nieuchronnie narażony na brak poczucia smaku. Na dodatek jeszcze nikt nie wierzy w literaturę tak, jak jej wierzył Proust, żeby zakpić z tegoż braku smaku, kiedy będzie miał z nim do czynienia i by móc przewrócić następną kartkę. Nikt, albo tylko niektórzy, zupełnie nieliczni.

Celowo omawiam aż tak drobiazgowo ten pozornie tylko nieistotny problem. Mogłabym zacząć się uskarżać na niegodziwe ceny królujące na czarnym rynku i w normalnym handlu, na mizerne dochody emerytów i nędzę bezrobotnych, na kosze na śmieci i lęgnące się w nich muchy w tak rozkosznej niegdyś Sofii. Mogłabym się skarżyć na to, że byli komuniści dzisiaj nazywają się demokratami i liberałami, tak, że w ostatecznym rozrachunku nie bardzo wiadomo kto jest kim; zjawiska społeczne gubią wybrane kontury i niemożliwe staje się podjęcie jakiejś decyzji. Ja jednak wolę rozwinąć swoje rozważania na temat smaku, tj. czegoś na pozór nieistotnego, ale czyż nie jest tak, że z wielu drobnostek otrzymuje się naprawdę wielką rzecz?

1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18
Strona główna

Naszą stronę odwiedziło: osób.