BUŁGARIO, CIERPIENIE TY MOJE ...

 Dzięki swojemu ojcu miałam szansę poznać i przeżyć siłę oporu, utajoną w prawosławnej wierze. Odpowiada mi jej zmysłowość, tajemniczość i obrządek naszej liturgii, który pogrąża nas w bólach i radościach tamtego świata. I pozostawia nam nieodparte wrażenie, nie znajdujące potwierdzenia w ratio , że nie jesteśmy z tego świata. Wrażenie jest, rozumie się, tylko iluzoryczne, ale za to jakieś przyjemne jest uczucie wolności i przyszłych szans! Z tego powodu nie będę się wdawać w jakieś wartościujące oceny, nie będę podkreślać "zalet" jednej gałęzi chrześcijaństwa i "wad" drugiej. Spróbuję wam powiedzieć, jak według mnie wyglądają szansę i problemy człowieka ukształtowanego przez prawosławną religię. Zatrzymam się też na problemie, czy człowiek ten ma możliwość uporania się z kryzysem moralnym.
           Jeszcze przed schizmą z 1054 roku prawosławny albo bizantyjski odłam chrześcijaństwa rozwija dwie tendencje: instrumentalizację i mistycyzm , obie charakterystyczne dla różnych Kościołów narodowych (rosyjskiego, greckiego, bułgarskiego itd.), które z czasem coraz bardziej będą się wzmacniać.
           Mówiąc o instrumentalizacji mam tutaj przede wszystkim na uwadze zależność Kościoła od władzy politycznej, instrumentalizację często zwyrodniałą na skutek wyzbywania się cech indywidualnych, a nawet i pokory. Następstwem prawa bizantyjskiego jest to, że obszar patriarchatu określa się prawem świeckim, uzależnionym od koniunktury politycznej (w odróżnieniu od Kościoła rzymskokatolickiego, powołującego się na prawo boskie); następstwem jest i to, że cesarz może się mieszać w sprawy Kościoła, to on wybiera patriarchę, w zamian za co Kościół pomaga mu w utrzymaniu stabilności natury społecznej i broni tradycjonalizmu religii. Dla chrześcijanina nie ma Kościoła bez Cesarza - wypowiedź patriarchy Antoniego (1391 - 1397) odbija się strasznym echem na tle uniżoności i nawet politycznej zależności Kościoła prawosławnego w XX wieku. Taka organizacja instytucji kościelnej osiąga punkt kulminacyjny w utożsamianiu się Kościoła z narodem - jest to pomyślnie dla rozwoju młodych średniowiecznych słowiańskich państw (mam na myśli księcia Borysa, cara Symeona, tworzenie cyrylicy), ale doprowadza do dziwnej osmozy wiary religijnej i nacjonalizmu. Zredukowanego charakteru i wybuchowego potencjału tego koktajlu można było nie doceniać, dopóki Kościół wyrażał się poprzez funkcję "wyzwoleńczą" w czasie niewoli tureckiej, do końca XIX wieku. Lecz niebezpieczeństwo płynące ze strony możliwych fundamentalistycznych odchyleń ujawniło się w dzisiejszym jugosłowiańskim dramacie.

1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18
Strona główna

Naszą stronę odwiedziło: osób.